LET'S TRY AGAIN

Cześć wszystkim!

Post nie pojawił się ani w niedziele, ani wczoraj. Mam nadzieję, że rozumiecie, że jest to związane z przygotowaniami do świąt. Co chwilę jestem albo gdzieś poza domem na zakupach albo w kuchni pomagając mamie gotować. Nie miałam w tych dniach kompletnie czasu, aby coś napisać, codziennie padałam zmęczona i od razu szłam spać. Dziś długo odsypiałam te kilka dni :D

Wczoraj w szkole miałam wigilie klasową, ostatnią w tym gronie, bo to już 3 klasa i w czerwcu będziemy musieli się rozstać. Była to chyba najlepsza wigilia w ciągu tych 3 lat. Nasza klasa co roku organizowała losowanie prezentów na wigilię. tak też było i tym razem. Nazwisko mojej najlepszej przyjaciółki widniało na karteczce, więc to jej musiałam coś przygotować. Bardzo chciałam odwdzięczyć się jej za opakowanie, którego nie mogłam odwinąć z tamtego roku, więc postanowiłam zrobić coś co sprawiłoby jej po prostu problem. Żałuję, że nie zrobiłam żadnych zdjęć, bo nie mam wam jak tego pokazać. Mogę tylko trochę opisać. Na samym początku było duże kartonowe pudełko i czekolada. Kiedy się je otworzyło ukazywał się stos kulek z karteczek, więc żeby dokopać się do prezentu trzeba było je wszystkie wyciągnąć. Najpierw dotarła do plakatu Audrey Hepburn, której jest fanką następnie do kolejnego dość sporego pudełka, które całe było owinięte taśmą. Trochę się musiała z nią pomęczyć, ale kiedy udało jej się ją odwinąć, zobaczyła górę pudełka obklejoną jej kompromitującymi zdjęciami. Oj uwierzcie, jak najszybciej chciała iść dalej, żeby to zasłonić. Kiedy otworzyła ten karton dotarła do szklanej butelki pepsi, ciasteczek, kilku karteczek z cytatami i oczywiście kolejnego pudełka ładnie obwiniętego papierem i zawiązanego wstążką. Jeśli myślicie, że to już koniec to nie do końca. Po zdjęciu papieru musiała najpierw uporać się z dość sporą warstwą folii spożywczej, a następnie z wstążką, która była poprzeplatana na różne sposoby. No i w końcu dotarła do końca i mogła otworzyć pudełeczko. I co znalazła? Ogromnego hamburgera! Każdy łącznie z wychowawczynią nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Czemu hamburgera? Wiktoria po prostu jest ich wielbicielką i kiedy miałaby do wyboru czekoladę i hamburgera, oczywiście sięgnęła by po to drugie.

Jak się później okazało moja przyjaciółka nie była mi niewdzięczna. Do samego końca nie miałam pojęcia, kto mnie miał, ale byłam pewna, że żadna z moich czterech przyjaciółek, bo prawie każda wiedziała, kogo ma. Byłam pewna, że Wiktoria ma Natalkę, bo szykowałam szablon na koszulkę dla niej. Jak się później okazało, dziewczyny rozegrały to naprawdę znakomicie i to Julia miała Natalię, a Wiktoria tylko prosiła mnie o różne porady związane z tym prezentem, żeby mnie po prostu wkręcić. I jak się później okazało to właśnie Wiktoria miała mnie. Uwaga, +100 pkt dla Wiktorii za brutalność tego prezentu. Zapraszam do czytania, po lewej list pierwszy, po prawej list, który znalazłam po chwili:

Po przeczytaniu tego, mogłam się wziąć za odpakowywanie paczki, która była zaklejona 3 rolkami taśmy, także też trochę mi to zajęło.

Oprócz tego w paczce znajdowała się ramka ze zdjęciem i podpisami wszystkich moich przyjaciółek, opakowanie jelly bean'sów i kilka luzno wsadzonych do książki zdjęć. Prezent jest niesamowity i niebywale się z niego cieszę.

Mam nadzieję, że post się podoba. DO NASTĘPNEGO! ;*